Łódzkie monety zastępcze - żeton chóru kościelnego "Anna"

Nie tak dawno przeglądałem na Alle, bez większego celu, aukcje, które mają się zakończyć w niedługim czasie. Z racji tego, że nie szukałem niczego konkretnego  przeglądałem strony dosyć szybko, skacząc wzrokiem od aukcji do aukcji bez większego przyglądania się. Zresztą, nie było na co patrzeć tak na dobrą sprawę - w większości aukcje dotyczyły bulionówek albo współczesnych zagranicznych wyrobów moneto-podobnych. Nie jestem ani inwestorem ani generalnie pasjonatem tego typu "monet" czy też serii (poza 5 wyjątkami), toteż kółko do przewijania w myszy kręciło się coraz szybciej.

Na szczęście znudzenie widzianym materiałem nie ogarnęło mnie w pełni, gdyż niespodziewanie musiałem zaprzestać przewijania. Mój wzrok i uwagę przyciągnęły dwie interesujące aukcje, które miały się zakończyć za nieco ponad 12 godzin. Chwila refleksji, przejście do półki z literaturą i przekartkowanie dwóch katalogów, powrót do komputera i zalicytowanie za kwotę wywołania. Godzinkę później spokojnie już zasypiałem z myślą "Niech się dzieje wola nieba, jak są mi pisane to nikt więcej nie zalicytuje" (wiem, że mogłem ustawić sobie snajperka i zasypiać równie spokojnie, ale jakoś za nim nie przepadam).

Rano, przeglądając przy kawie prasę dostaję na komórkę powiadomienie o tym iż na mój e-mail coś przyszło. Wstaję więc od stołu i przechodzę do komputera zastanawiając się cóż to za spam mi skrzynkę zapycha - zupełnie nie pamiętałem iż coś licytowałem (do drugiej kawy prawie do niczego nie mam głowy, chyba że okoliczności nakazują pełną koncentrację z rana - ale na szczęście wtedy była niedziela ;) ).

Włączenie kompa trwa chwilę, w sam raz na dopicie kawy, później kilka sekund na zalogowanie i widzę dwa e-mail'e z Alle o treści "Wygrałeś aukcję: XXX". "Czyli jednak były mi pisane", pomyślałem i po pięciu minutach słałem już wiadomość do sprzedającego o tym, że ma już kasę na koncie i oczekuję szybkiego wysłania paczuszki. W piątek, w ostatni dzień września, przesyłka była już u mnie.  Rozerwanie koperty i moim oczom ukazały się zakupione dwa żetony wybite w Łodzi w okresie międzywojennym albo i przed I Wojną Światową. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie małe "ale" - o tym jednak później.

Pierwszy, jaki dzisiaj przedstawię (drugi jutro), to żeton wybity dla chóru kościelnego "Anna", działającego przy kościele pod wezwaniem św. Anny. Chór ten zaczął działać 24.04.1904 r. (na rok przed zakończeniem budowy samego kościoła i na 5 lat przed jego erygowaniem!). Początkowo był to chór mieszany do którego należała ludność polska i niemiecka. W 1906 r. chór opuszczają Polacy. Trzy lata później zostaje on przekształcony w chór męski.

Niestety, pomimo moich szczerych chęci, nie posiadam informacji czemu miał konkretnie służyć ten żeton. Przypuszczać jednak mogę, opierając się na dostępnej mi literaturze, że mogły one być rozdawane najuboższym członkom chóru aby ich w ten sposób wspomóc - prawdopodobnie można było za takich żeton coś nabyć w określonych placówkach, np. herbatę, bułkę albo coś słodkiego.

Przechodząc do samego żetonu:

Specyfikacja:

Nominał: brak wartości

Państwo: -

Data wybicia: prawdopodobnie lata 1904-1918

Mennica: nieznana

Nakład: nieznany

Metal: aluminium

Średnica: 20,5 mm

Waga: 0,73 g

Awers: w zew. otoku KIRCHEN - GESANG - VEREIN *LODZ*, wew. "ANNA"; obwódka z 105 ząbków

Rewers: lira; obwódka z 94 ząbków

Literatura: Bulkiewicz str. 56; PM 19070.1

Rzadkość: -

Co ciekawe, najprawdopodobniej jest to nienotowana nigdzie odmiana - w katalogu Stanisława Bulkiewicza wskazany jest wyłącznie typ z 104 ząbkami na awersie i 93 na rewersie! :D Oczywiście mogę się mylić w tym względzie choć liczyłem te ząbki po pięć razy (zwłaszcza możliwy jest błąd w kwestii rewersu gdzie część ząbków wytarła się niemalże całkowicie i dopiero odpowiednia obróbka zdjęcia albo ułożenie monety pod światło pozwoliły na pełne policzenie)...