piątek, 25 listopada 2011

Minirecenzja książki A. Dylewskiego "Historia pieniądza na ziemiach polskich"

Dzięki uprzejmości mego znajomego miałem kilkadziesiąt minut temu okazję przejrzeć książkę "Historia pieniądza na ziemiach polskich" popełnioną przez Adama Dylewskiego. Jest to jedna z najświeższych publikacji wydawnictwa Carta Blanca, okrzyknięta w Internecie (i nie tylko), jeszcze przed ukazaniem się, jako "następczyni" dzieła prof. Tadeusza Kałkowskiego "Tysiąc lat monety polskiej".

Niestety, po przekartkowaniu tej książki mam mieszane uczucia z przewagą tych negatywnych. Niby wszystko ładnie i pięknie, ale spodziewałem się chyba czegoś lepszego po tych buńczucznych zapowiedziach.

Z jednej strony książka zawiera mnóstwo informacji, z drugiej jednak są to wg mnie przede wszystkim jakieś ciekawostki. Odniosłem wrażenie, że autor chciał dzięki temu sprawić iż książka będzie ciekawsza, bogatsza i bardziej przystępna. Niestety, co za dużo to niezdrowo.

Podobnie ze zdjęciami. Moje pierwsze wrażenie było bardzo dobre, gdyż fotografie są w dużych rozmiarach (widać wszystkie szczegóły), wyraźne i dobrej jakości. Jednak w miarę przeglądania coraz bardziej dochodziłem do wniosku, że jest ich zdecydowanie za dużo albo są za duże! Tak jakby autor nie miał z dużo do napisania i chciał te braki zatuszować i zakryć zdjęciami.

Może czepiam się za bardzo - rozumiem, że nie jest to praca habilitacyjna, a pozycja przeznaczona dla szerszego grona odbiorców, a nie tylko dla fanatyków i pasjonatów. Docelowo ma być to pozycja popularno-naukowa, promująca numizmatykę.

Jeżeli jednak faktycznie taki cel, rozpropagowania numizmatyki jako wspaniałej pasji, przyświecał autorowi i wydawnictwu kompletnie nie rozumiem skąd taka wysoka cena i wydanie tej książki w jedynej słusznej oprawie, czyli twardej!

Jeśli jakaś pozycja ma zainteresować odbiorców to cena powinna być przystępna - tutaj zaś mamy 140zł! Gdybym był kompletnym numizmatycznym laikiem i dopiero zabierałbym się za zbieranie monet nie kupiłbym tej książki. Zdecydowanie wolałbym wydać te 150 złotych na kilka starszych pozycji bądź kilka monet.

Nie jest to zresztą odosobnione zdanie - zarówno mój kolega (który udostępnił mi książkę do przekartkowania), jak i moi najbliżsi na pytanie "Czy kupiłbyś na początku swojej pasji książkę za 150zł - z pięknymi obrazkami, dużą ilością ciekawostek i w twardej oprawie" stwierdzili, że woleliby bądź poszukać wersji tańszej (tj. w miękkiej okładce albo na gorszym papierze), bądź kupić kilka starszych publikacji z których dowiedzą się tego samego. Wyjątkiem był kuzyn, który odpowiedział bez namysłu "Oczywiście!", ale on "zbiera" albumy ze zdjęciami przyrody - to troszkę inna pasja...

Dlatego cenę oraz oprawę uznaję za największe minusy publikacji p. Dylewskiego. Jeśli coś ma być dla szerokiego grona powinno być przystępnej cenie i w kilku wersjach oprawy/papieru etc.

Plusy:
- sporo ciekawostek
- wyraźne i duże zdjęcia
- papier dobrej jakości

Minusy:
- cena [139,90zł] (która wg mnie jest ceną zaporową, zwłaszcza jeśli celem takiej publikacji ma być dotarcie do szerokiego grona czytelników)
- wersja w twardej oprawce jako jedyna dostępna (ładnie na półce wygląda, ale dla mnie niepraktyczna - bo po prostu za ciężka)
- zdjęcia są czasem za duże (zdjęcie monety na 85% strony, a tekstu merytorycznego sześć linijek...)
- za dużo zdjęć (rozumiem, że lepiej czyta się o czymś gdy można to zobaczyć, ale kilka zdjęć na każdej stronie to trochę za dużo)
- w sumie nic nowego nie odkryłem w ciągu tych kilkunastu minut przeglądania (poza najnowszymi wynikami badań i poszukiwań to samo mogę przeczytać u prof. Kałkowskiego, u Szwagrzyka [w tym przypadku nawet więcej i dokładniej], u Parchimowicza etc.)

Ocena końcowa:
3-/6

Reasumując - gdyby mnie ktoś zapytał czy warto kupić tę książkę odpowiedziałbym, że lepiej poszukać po antykwariatach pozycji prof. Kałkowskiego oraz T. Szwagrzyka, gdyż znajdą tam to samo a nawet więcej i lepiej.

Podkreślam jednak, ponownie, że nie jest to recenzja napisana po przeczytaniu książki od deski do deski - a na podstawie 25 minut przeglądania i wyrywkowego czytania!


-----------------  DODANO KILKA DNI PÓŹNIEJ  -----------------


Książkę zakupiłem i poświęciłem na jej przejrzenie nie tylko czas za dnia, ale i dwie noce. Niestety, pomimo moich starań nie jestem w stanie znacząco podwyższyć oceny jaką wystawiłem kilka dni temu - ewentualnie mogę ją zwiększyć do 3/3+ na 6.

Jednak tym razem napiszę coś też na plus - gdyby oceniał tę pozycję bez patrzenia na fatalną reklamę książki jako "następcy Kałkowskiego". W takiej sytuacji dałbym jej bez żadnych problemów ocenę

4/6

Zapytacie skąd taka różnica. Książka p. Dylewskiego to piękna pozycja - wspaniały papier, wyraźne i duże zdjęcia. Jednak nie jest to pozycja mogąca się równać z "Tysiącem lat..." dr Kałkowskiego pod kątem tekstu. Zarówno jego przystępności, jak i ilości i stylu pisania.

Tak więc jeżeli szukamy książki dzięki której chcemy zagłębić się w numizmatykę - moja ocena to 3+/6.
Jeżeli zaś chcemy mieć piękny album o monetach, zawierający dodatkowo interesujące informacje - moja ocena to 5/6.

11 komentarzy:

  1. Jakieś przykłady ciekawostek z książki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę nie żartować - miałem książkę w ręku niecałe pół godziny i tylko ją przekartkowałem... W związku z tym nie jestem w stanie podać żadnej konkretnej ciekawostki przedstawionej w tej publikacji.

    DagonX

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie niesłuszna recenzja. Przestudiuj dokładniej książkę i dopiero potem wysuwaj wnioski. Jak można oceniać taka publikację po kilkudziesięcio minutowym przekartkowaniu - o tka jakbyś żonę na całe życie wybierał po 15 minutowej rozmowie. Proponuję, abyś dokładniej przyjrzał się warstwie merytorycznej tej publikacji.

    Cena 139,90 zł jak na tak obszerne wydanie to naprawdę niewiele. Na polskim rynku numizmatycznym brakuje tego typu książek popularyzujących numizmatykę - w 90% te które dotychczas się ukazywały to smętne i przykro to mówić nudne publikacje opisujące przesunięcie orzełka w prawo lub w lewo - a nie tylko o to w numizmatyce chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jesteśmy per "ty", Anonimie, więc proszę o formułowanie swoich myśli z pewnym szacunkiem do adresata - zwłaszcza proszę o powstrzymanie się od trybu rozkazującego.

    Natomiast przechodząc do samej oceny mojej oceny. Sądzę iż po przeczytaniu setek książek, broszur, artykułów etc. dotyczących numizmatyki mogę spokojnie powiedzieć iż mam prawo do oceny pozycji tego typu jedynie na podstawie kilkudziesięciu minutowej styczności z nią.
    Nota bene, bardzo nietrafne (aczkolwiek zabawne), porównanie nabywania książki do wybierania żony - książka to tylko przedmiot, natomiast żona to wspaniała kobieta. ;)

    Cena - dalej uważam, że za książkę tego typu stanowczo za dużo. Jeśli coś ma popularyzować daną dziedzinę cena (a przez to również format, papier etc.) musi być dostosowana do adresata. Sam doskonale (jeszcze) pamiętam jak to było gdy zaczynałem swoją przygodę z monetami - bankowo bym wtedy nie kupił tej książki, wolałbym wydać 150zł na nowe blaszki.
    Dla mnie książka p. Dylewskiego w obecnej formie nadaje się do wysublimowanych zbiorów bibliotecznych (twarda oprawa, duży format, kredowy papier), a nie dla kogoś kto zaczyna przygodę z numizmatyką.

    Natomiast co do przedstawionych "90%" publikacji - podejrzewam, że w każdej kolekcjonerskiej pasji (znaczki, pocztówki, kamienie, ordery etc. etc.) jest identycznie.

    DagonX

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozycja wspaniała, tylko trochę mało poręczna ze względu na wielki format i masę.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Europa" Normana Davies'a też ani poręczna ani lekka nie jest - a warta przeczytania i posiadania. Niektóre książki już tak mają. ;)

    Szkoda tylko, że nazywanie pozycji p. Dylewskiego "nowym Kałkowskim" jest kompletnym nieporozumieniem... Ale o tym już wystarczająco napisałem. :]

    I cieszę się Maćku, że udało Ci się w końcu coś skomentować (bo o ile pamiętam to Ty zgłaszałeś jakieś z tym problemy). :)

    Pozdrawiam,
    BCz

    OdpowiedzUsuń
  7. Owszem, na pewno duża objętość (w odniesieniu do treści) ma swoje "efekty uboczne", jednak moim zdaniem w tym przypadku zrobili to trochę na siłę. Format nie musiał być aż tak duży, zdjęcia - aż tak olbrzymie. Właśnie przypadkiem jako gratis (!) dostałem katalog aukcji 50 WCN, który okazał się być dość grubą księgą zawierającą doskonałą "małą historię polskiego pieniądza" Paszkiewicza i mnóstwo rewelacyjnych zdjęć z katalogów aukcyjnych. Jak dla mnie Dylewski niespodziewanie został pobity - merytorycznie, ale i pod względem atrakcyjności wizualnej (choć introligatorsko to zdecydowanie bardziej budżetowy produkt). A książka a format A4, papier kredowy, jest lżejsza i dużo poręczniejsza. To ją aktualnie czytam, Dylewski leży gdzieś stopniowo zginając półkę pod sobą. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. To jak to jest ze zdjęciami? To, że są duże to wada czy zaleta książki? W tekście raz jest to minusem, a raz plusem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trudno mi się do tego jednoznacznie odnieść - tak jak to podałem w opisie. Z jednej strony jest to niewątpliwy plus publikacji bo każdy detal monety można zobaczyć. Z drugiej zaś czasem wielkość fotografii przeważa w stosunku do treści merytorycznej - co jest minusem (sprawia to takie wrażenia jakby braki w treści próbowano ukryć poprzez ogromne fotografie).

    BCz

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałem tę publikację w rękach. Moim zdaniem wielkość zdjęć jest zaletą, ponieważ nie ma nic bardziej nudnego w numizmatyce, niż czytanie opisów autora, co znajduje się na monecie, czy banknocie. Wystarczy wziąć do rąk katalog Miłczaka, żeby się przekonać, że byłby o połowę cieńszy, gdyby autor nie opisywał, co znajduje się na zdjęciu. "Koń jki jest każdy widzi". Po to mam do dyspozycji szeroko rozwiniętą technikę fotograficzną, żeby zamieścić doskonale zdjęcie przedmiotu tak zrobione, aby odbiorca sam mógł zapoznać się z detalami waloru numizmatycznego. Monetę czy banknot można opisać w momencie, gdy jakość materiału fotograficznego jest niewystarczająca lub nie mamy praw do opublikowania zdjęcia. To tyle mojego zdania na temat wielkości zdjęć, a sama publikacja, jak dla mnie, nie jest warta tych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam kupiłem tę książkę, co do ceny 140zł to kupiłem ją na targach książki w łodzi w zeszłym roku w promocji tylko 50zł, 140zł nigdy bym nie dał, jest to książka tylko do poczytania dla przyjemności ale nie jest specjalistyczna jak np trojaki Tadeusza Igera która co prawda kosztuje 200zł ale jest warta każdej złotówki 100% konkretnej wiedzy,dlatego książka Dutkowskiego to tylko ładny album o monetach ,ma jeszcze jeden minus to format, jest tak duża i ciężka ze nie da się jej czytać trzymając ją w rękach bardzo nieporęczna,nie da się też odszukać szybko konkretnej informacji, ze względu na ładne wydanie nie żałuję wydanych 50zł ale za 140zł kupił bym tylko poważne specjalistyczne książki ,np szkoda ze nie ma książki o ortach polskich,dla mnie to trochę wstyd że musimy korzystać z książki autora rosyjskiego pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń