wtorek, 6 września 2016

Co zrobić ze stosem numizmatycznych czasopism

Kolekcjonerstwo nierozłącznie wiąże się z notorycznym brakiem miejsca na półkach, w klaserach, w pudełkach. Niestety, nasza rzeczywistość jest jaka jest i jakoś materia nie chce się rozszerzać. Człowiek kupuje nowe nabytki do kolekcji oraz coraz więcej przeróżnej literatury związanej z tematyką swoich zbiorów. I o ile zbiory i książki można jako tako ogarnąć, o tyle z przeróżnymi czasopismami, w którymś momencie może powstać problem.

Może inaczej, bo nie mogę w końcu wypowiadać się w imieniu innych osób, dla mnie numizmatyczne czasopisma stały się jakiś czas temu problemem. A dokładniej ich przechowywanie na jednej z półek mojej biblioteczki, gdzie składowałem od kilku lat „Przeglądy Numizmatyczne” i „Grosze”. Dopóki było kilka-kilkanaście numerów nie było sprawy, leżały sobie spokojnie i mogłem po nie spokojnie sięgnąć, gdy ich potrzebowałem. Jednak z każdym kolejnym numerem zajmowana przez nie powierzchnia zaczęła się coraz bardziej zmniejszać aż w końcu szczytowe numery powoli zaczęły ocierać się o wyższą półkę. Poza tym, „Przeglądy” w dużej ilości mają paskudną tendencją do zawijania się na brzegach, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji (widać to zresztą na poniższym foto). Czas było coś z tym zrobić.





Najpierw pomyślałem o jakimś segregatorze na to wszystko, zrobiłoby się dziurki albo kupiło taki specjalny segregator z wsuwkami i byłoby ekstra. Szybko jednak odrzuciłem ten pomysł, gdyż mam doświadczenie z takim przechowywaniem czasopism – te dziurkowane po jakimś czasie lubią się przedzierać w miejscu dziurek, natomiast te z wsuwkami w przedziwny sposób „naciągają się”, tak że dół gnie się i zawija u spodu gdy góra prawie się rwie. Paskudna sprawa.

Drugim pomysłem była swoista spychologia. Wezmę z jednej półki i przełożę na inną, palący problem zniknie na chwilę z mojego pola widzenia. Nie tędy jednak droga.

Ostatecznie, głównie za namową mojej Lubej, zdecydowałem się na zapakowanie kilku numerów „Przeglądu” (tak aby powstał jeden dwurocznik) i zawiezieniu ich do introligatora. Tam już na miejscu pozostało tylko wybranie rodzaju okładki, jej koloru oraz tego czy i gdzie chcę napisy i w jakiej czcionce oraz oczywiście ugadanie ceny. Kilka minut rozmowy i ustaleń i oddałem w ręce pani introligator czasopisma, by po około 2 miesiącach móc je odebrać już w zupełnie innej formie. Rewelacyjnej i eleganckiej formie! Muszę przyznać, że efekt końcowy przeszedł moje oczekiwania i już ze spokojem zacząłem co dwa miesiące przywozić kolejne numery. Obecnie jestem już na końcu oprawiania „Przeglądów” dwa dwuroczniki się tworzą, do kolejnego i już ostatniego brakuje mi dwóch numerów z tego roku, które dopiero się ukażą.



Cena? Na chwilę obecną, za to co zostało zrobione to raptem 198 zł, czyli tyle ile kosztuje przeciętnej urody trojak ZIIIW. Oprawienie wszystkich dotychczasowych numerów „PN” zmieści się w kwocie 250 zł.

Jeżeli więc macie leżące na jakimś stosie numizmatyczne czasopisma, warto może rozważyć oddanie ich do introligatora celem zszycia w kilka gustownych roczników? Wydatek niewielki, a domowa biblioteczka od razu wygląda trochę lepiej :)

PS. Uprzedzę ewentualne pytanie: nie, nie dało rady zrobić aby wszystkie tomy były równe ;) "PN" na przestrzeni lat nie był wydawany z tą samą, co do milimetra, wysokością. I niestety, wyrównanie wszystkich tomów równałoby się z przycięciem większości numerów i to nawet do tego stopnia, że mogłyby zostać ucięte linijki tekstu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz