sobota, 17 września 2011

Praskie spacery - część I

Witam po krótkiej przerwie! :)

Kilka dni odpoczynku od Internetu, a wrażeń co niemiara - zwłaszcza jeśli ma się okazję spędzić cały tydzień w urokliwej i magicznej czeskiej Pradze.

Stolica Czeskiej Republiki zawsze budziła we mnie sympatię, rzadko jednak miałem okazję tam zajrzeć (ostatni raz byłem tam w liceum) - a jeżeli już były to wizyty krótkie i bardzo krótkie.

Teraz miałem sposobność pobyć tam aż calutki tydzień i starałem się nie zmarnować tych kilku dni wyłącznie na smakowaniu tamtejszej kuchni (szczerze mówiąc poza ichniejszym chlebem z kminkiem nic miejscowego nie popróbowałem), piwa (i innych alkoholi) i przesiadywaniu na rynku Starego Miasta (gdzie się siedzieć długo nie dało z dwóch powodów - turystów i cen).
Przede wszystkim trzeba było zwiedzać, zwiedzać, oglądać i podziwiać, zwiedzać, fotografować i zapamiętywać, zwiedzać i czerpać radość z kontaktów z ludźmi.

Myślę, że plan został wykonany w 100%, zwłaszcza w kwestii zwiedzania - dziennie przechodziło się około 10-12 km. Nie ma jednak co żałować - nogi trochę bolały, buty się nieco starły, ale wrażeń i wspomnień nikt nie odbierze. :)

Natomiast co do zdjęć, oto kilka z nich:

Ostatni dzień zwiedzania - i jakież zaskoczenie po skręceniu w boczną uliczkę i sąsiadujący z nią zwykły park. U nas pawie spacerują tylko po Łazienkach, a tam w zwykłym parku!

Czeski Parlament i niemal nigdy niezmniejszający się tłum turystów chętnych do zwiedzania Hradczan i zrobienia sobie zdjęcia ze strażnikiem.

Widok z Mostu Karola na hradczańskie wzgórze nocą - Praga nocą jest chyba jeszcze piękniejsza niż za dnia. Na pewno bardziej magiczna i tajemnicza.

 Muzeum Narodowe - niestety obecnie zamknięte dla zwiedzających z powodu remontu...

Widok na Hradczany i fragment Mostu Legii, uchwycone na urokliwej Wyspie Strzeleckiej.

Oczywiście na monety (i nie tylko) w trakcie zwiedzania również się natknąłem:

Tablica pamiątkowa z 1929 r. upamiętniająca fakt iż w latach 1539-1784 znajdowała się w Pradze mennica.



Zdjęcia niektórych wystawek z monetami (przepraszam za jakość, ale fotografie były robione w ukryciu i pośpiechu).

Niestety 95% sklepów mających w swojej ofercie monety chciało je sprzedać za jakieś horrendalne sumy, wyjęte jak z innej rzeczywistości. Niektóre z nich widać zresztą na zdjęciach, jednak dla pewności wypiszę kilka, które aż sobie zapisałem (ceny w złotówkach wg kursu z dnia kiedy kupowałem korony czeskie, tj. 100 koron=17,30 złotego):
  •  1 korona 1912-1916 Austro-Węgry, st. II/III; 200-400 koron (~35-70zł)
  • 1 floren 1890r-1892r Austro-Węgry, st. II-; 600 koron (~105zł)
  • 1 floren 1883r Austro-Węgry, st. II-; 1000 koron (~175zł)
  • 1 floren 1860r Austria, mennica: A, st. II+; 900 koron (~155zł)
  • 1 floren 1870r Austro-Węgry, mennica: A, st. II; 1200 koron (~210zł)
  • 5 koron 1907r Austro-Węgry, st. II-; 2500 koron (~430zł)
  • 5 koron 1908r Austro-Węgry, st. II; 2800 koron (~485zł)
  • 5 koron 1907r Austro-Węgry, mennica: KB, st. II-; 2900 koron  (~500zł)
  • 10 złotych 1932r, tzw. Jadwiga, bez znaku, st. II-; 1200 koron (~210zł)
  • 10 złotych 1936r, Piłsudski, st. II-; 1100 koron (~195zł)
  • 10 złotych  1968r, XXV lat Wojska Polskiego, st. I; 450 koron (~80zł)
Na szczęście nie wszędzie tak było - udało mi się odnaleźć na Hradczanach jeden maleńki sklepik ze "starożytnościami", prowadzony przez dwie przesympatyczne starsze panie, gdzie ceny nie były aż tak zaporowe (no ale niestety wybór monet był maleńki, a stany zachowania słabiutkie).

Na zakończenie dzisiejszego postu część stricte numizmatyczna, gdyż na pamiątkę przywiozłem sobie taką małą monetkę obiegową:


Zainteresowanych w/w monetami, tym co na nich przedstawiono, o ich nakładach etc. odsyłam do strony internetowej Czeskiego Narodowego Banku gdzie wszystko jest klarownie i fachowo opisane:

I na zupełny koniec element muzyczny - któregoś wieczoru w hotelu włączyłem TV i zobaczyłem ten teledysk. Cudo! :)

 


PS. Ciąg dalszy praskich opowieści wkrótce...

2 komentarze:

  1. Gorąco polecam wizytę na Słowacji. Kremnica jest malutka, ale piękna. A na dodatek jeszcze dwa muzea numizmatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za polecenie, wybieram się tam od jakiegoś czasu - może w przyszłym roku zbiorę się w sobie i w końcu zajrzę do Kremnicy (i nie tylko tam). Choć przyznam, że po wprowadzeniu euro na Słowacji jakoś mam mniejszą do tego motywację niż gdy mieli własną, narodową walutę...

    OdpowiedzUsuń