środa, 18 lutego 2015

Aukcja z literką "e"

W ostatnią, walentynkową, sobotę w godzinach wczesnopopołudniowych, czekając aż moja Luba uszykuje się do wyjścia zajrzałem, trochę z ciekawości i trochę z nudów, na stronę WCN gdzie od godziny 9:00 toczyła się walka w ramach aukcji nr 59e. Z racji tego, że jedyny interesujący mnie przedmiot poszedł jeszcze kiedy spałem (jedna z pierwszych aukcji, moneta zresztą poszła za kwotę zdecydowanie przewyższającą mój portfel), bez nerwów i emocji obserwowałem kolejne pozycje.

Trochę śmieszno, trochę straszno patrzyłem jak ceny za poszczególne monety skaczą od niewielkich kwot do naprawdę pokaźnych sum. Ciekawe uczucie, naprawdę. A kiedy odkryłem, że jeszcze jakaś transmisja aukcji jest, to już w ogóle zrobiło się interesująco.
Odczytywanie kolejnych ofert (czasem tak szybko się podbijających, że prowadzący ledwo nadążał) i końcowe przybicie najwyższej propozycji wyglądało na tyle ciekawe, że nawet moja Luba, która ma dosyć ambiwalentny stosunek do mojego hobby, przysiadła i poobserwowała ze mną aukcję przez chwilę. 

Dla zobrazowania jak to wyglądało dwa obrazki:



Co prawda nie była to taka "prawdziwa" aukcja numizmatyczna, zorganizowana na sali, z całym ceremoniałem i atmosferą, ale mimo wszystko fajnie było wziąć w tym udział - nawet jako widz. I na pewno już wiem, że w końcu wybiorę się Warszawy albo Poznania (albo jeszcze gdzieś indziej) na normalną aukcję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz