niedziela, 23 czerwca 2013

Giełda staroci w Koluszkach

Mało czasu na monety, mało czasu na pasje, mało czasu na cokolwiek. Ostatnio tylko praca i praca - człowiek najpierw 8h za biurkiem przesiedzi, a po powrocie do domu na nic już siły nie ma. Szczęśliwie jednak, dzięki koleżance właśnie z tej pracy dowiedziałem się, że w dzisiejszą niedzielę na rynku w Koluszkach odbędzie się giełda staroci. Daleko od mego domu Koluszki nie leżą, więc zapakowałem się dzisiaj z rana w pociąg i w drogę.

Po 30 minutach jazdy, potem kilku minutach spacerku byłem na miejscu. Nie ma co się czarować, widok do okazałych nie należał. Co prawda nie obiecywałem sobie po giełdzie w Koluszkach fajerwerków i tysiąca wystawców jednak zastana ilość sprzedających i kupujących była... mizerna. Wystarczy popatrzeć.



Oferowany asortyment też nie powalał na kolana. Owszem zdarzały się perełki jak np. wazon zrobiony z pierwszowojennej łuski artyleryjskiej, czy też piękne XIX-wieczne okulary, jednak w większości oferowano przeróżne mniejsze i większe "śmieci". Nie chcę tutaj nikogo obrażać gdyż de gustibus... i coś co dla mnie nie ma żadnego zastosowania i nie stanowi jakiejś wartości dla kogoś będzie pięknym nabytkiem i ozdobą kolekcji. :) Na mnie w każdym bądź razie wrażenia nie zrobiło choć wszystkich wystawców obszedłem przynajmniej trzy razy.


To co mnie najbardziej interesowało czyli monety było w ofercie zaledwie 6 sprzedających. Dwóch miało tylko po kilka PRL-owskich sztuk, kolejnych dwóch całe pudła z polskim aluminium z lat 70-tych i 80-tych. Jednak ostatnich dwóch wystawiających miało całkiem sympatyczne klasery na stanie - jeden pełen monet z II RP, carskiej Rosji i II Rzeszy. Drugi zaś próbował sprzedać polskie trojaki (Stefan Batory, Zygmunt III Waza), tymfy oraz drobnicę II RP. Można było sobie coś ciekawego wypatrzeć i zakupić. Niestety żadna z oferowanych monet nie mieści się w moim "targecie" i w rezultacie żadnej blaszki nie kupiłem.


Do domu nie wróciłem jednak z pustymi rękoma. Trzy razy przeszedłem cały rynek i wszystkich wystawców, zajrzałem w każde pudło, przerzuciłem każdy klaser z monetami i banknotami. I trafiłem na coś co mnie wielce ucieszyło - na winyla, na którego polowałem od dłuższego czasu. Warto było pojechać do Koluszek, spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu i kupić sobie "Franka Kimono" w praktycznie idealnym stanie za całe 5 złotych... :)



DLA ZAINTERESOWANYCH WYBRANIEM SIĘ DO KOLUSZEK 
Zgodnie z ulotkami, które miało wielu wystawców giełdy staroci na koluszkowskim rynku odbywają się w każdą czwartą niedzielę miesiąca!

1 komentarz:

  1. Byłem kiedyś na giedzie we Wrocławiu i tam zdecydowanie przeważały monety oraz militaria , trzeba było jednak uważać by nie dać się naciągnąć i nie przepłacić, ale klimat niepowtarzalny napewno dla kogoś kto interesuje się historią... W Koluszkach to tak trochę pchlim targiem podjeżdza lekko po tych zdęciach patrząc... pozdrawiam i zapraszam do odwiedzenia powstającego bloga o monetach :
    http://monety-pasjaiinwestycje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń