Dawno, dawno temu opisałem na blogu dwa łódzkie żetony (starsi czytelnicy może jeszcze pamiętają). Pierwszy został wybity dla chóru kościelnego działającego przy kościele ewangelickim św. Trójcy, drugi dla katolickiego chóru z kościoła św. Anny. Mniej więcej w tamtym też czasie w moje ręce trafiła marka narzędziowa, podobno z łódzkiego Uniprotu.
Podobno, gdyż poprzednia właścicielka blaszki nie była do końca pewna gdzie jej tata, do którego marka należała, jej używał. Kojarzyło jej się jednak, że to właśnie z tego zakładu żeton został zabrany. Niestety to wszystko co wiem i mogę powiedzieć o pochodzeniu nabytku. Na marce nie ma bowiem żadnych śladów, które by mogły słowa o Uniprocie potwierdzić, bądź im zaprzeczyć.
Zresztą, sami spójrzcie. Na jednej stronie marki mamy wybite litery „F” oraz „V” (choć może to rzymska cyfra 5?) oraz liczbę „50”. Z drugiej strony jest tylko cyfra „3”. Nic więcej, żadnej nazwy bądź skrótu. Co więcej można z tego wycisnąć… Metal – nieznany. Średnica - … mm, waga - … g. E tutto, jak mawiają Włosi.
Próbowałem oczywiście znaleźć cokolwiek o tym żetonie, jakoś go zidentyfikować, ale bez efektów. Nie odnalazłem nikogo kto pracowałby w Uniprocie (albo miał tam kogoś z rodziny) i pamiętał te żetony, a sam Uniprot upadł lata temu…
Co tu dużo mówić, żetony jak ten powyżej najczęściej pozostaną niemożliwymi do zidentyfikowania markami narzędziowymi. Brak nazwy zakładu albo jego skrótu i określenia miasta sprawia, że po prostu nijak nie da się ich do czegokolwiek przypisać. Jedyna nadzieja w osobach, od których się je bierze, że wiedzą gdzie ich używano (choć wg mnie takie informacje należy brać z dużą rezerwą). Jeżeli mamy taki trop to warto oczywiście go zweryfikować. Można spróbować odnaleźć pracowników danego zakładu albo skontaktować się z samym przedsiębiorstwem, o ile oczywiście jeszcze działa. Z własnego jednak doświadczenia wiem, że ta druga droga to jednak najczęściej ślepa uliczka. Kilka razy próbowałem takie żetony zidentyfikować i zgłaszałem się do przedsiębiorstw, z których mogły pochodzić. Zawsze otrzymywałem taką samą odpowiedź: zakładowe marki narzędziowe generalnie tworzone były bez żadnej dokumentacji, ot, zakład w ramach własnej działalności brał gładkie krążki/plakietki/cokolwiek i chałupniczą metodą wybijał na nich jakieś swoje oznaczenia, które były czytelne i zrozumiałe tylko dla pracowników. A nawet jeśli taka dokumentacja istniała to już od lat nie istnienie, gdyż takie żetony były używane w latach 60-tych/70-tych/80-tych/połowy 90-tych i potem już nie, więc dokumentację na pewno już zniszczono. Warto jednak próbować i pytać A może dzięki tej notce, uda się zidentyfikować mój żeton? ;)
Podobno, gdyż poprzednia właścicielka blaszki nie była do końca pewna gdzie jej tata, do którego marka należała, jej używał. Kojarzyło jej się jednak, że to właśnie z tego zakładu żeton został zabrany. Niestety to wszystko co wiem i mogę powiedzieć o pochodzeniu nabytku. Na marce nie ma bowiem żadnych śladów, które by mogły słowa o Uniprocie potwierdzić, bądź im zaprzeczyć.
Zresztą, sami spójrzcie. Na jednej stronie marki mamy wybite litery „F” oraz „V” (choć może to rzymska cyfra 5?) oraz liczbę „50”. Z drugiej strony jest tylko cyfra „3”. Nic więcej, żadnej nazwy bądź skrótu. Co więcej można z tego wycisnąć… Metal – nieznany. Średnica - … mm, waga - … g. E tutto, jak mawiają Włosi.
Próbowałem oczywiście znaleźć cokolwiek o tym żetonie, jakoś go zidentyfikować, ale bez efektów. Nie odnalazłem nikogo kto pracowałby w Uniprocie (albo miał tam kogoś z rodziny) i pamiętał te żetony, a sam Uniprot upadł lata temu…
Co tu dużo mówić, żetony jak ten powyżej najczęściej pozostaną niemożliwymi do zidentyfikowania markami narzędziowymi. Brak nazwy zakładu albo jego skrótu i określenia miasta sprawia, że po prostu nijak nie da się ich do czegokolwiek przypisać. Jedyna nadzieja w osobach, od których się je bierze, że wiedzą gdzie ich używano (choć wg mnie takie informacje należy brać z dużą rezerwą). Jeżeli mamy taki trop to warto oczywiście go zweryfikować. Można spróbować odnaleźć pracowników danego zakładu albo skontaktować się z samym przedsiębiorstwem, o ile oczywiście jeszcze działa. Z własnego jednak doświadczenia wiem, że ta druga droga to jednak najczęściej ślepa uliczka. Kilka razy próbowałem takie żetony zidentyfikować i zgłaszałem się do przedsiębiorstw, z których mogły pochodzić. Zawsze otrzymywałem taką samą odpowiedź: zakładowe marki narzędziowe generalnie tworzone były bez żadnej dokumentacji, ot, zakład w ramach własnej działalności brał gładkie krążki/plakietki/cokolwiek i chałupniczą metodą wybijał na nich jakieś swoje oznaczenia, które były czytelne i zrozumiałe tylko dla pracowników. A nawet jeśli taka dokumentacja istniała to już od lat nie istnienie, gdyż takie żetony były używane w latach 60-tych/70-tych/80-tych/połowy 90-tych i potem już nie, więc dokumentację na pewno już zniszczono. Warto jednak próbować i pytać A może dzięki tej notce, uda się zidentyfikować mój żeton? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz