wtorek, 29 listopada 2016

XXX Ogólnopolska Giełda Rzeczy Dawnych i Osobliwości w Łodzi

Kilkadziesiąt godzin temu zakończyła się XXX już edycja łódzkiej Ogólnopolskiej Giełdy Rzeczy Dawnych i Osobliwości. Z racji tego, że to największa tego typu impreza w Łodzi (i chyba też w regionie), co roku w listopadzie tam zaglądam, kupuję bilecik wstępu i zaczynam buszowanie wśród klaserów i zbieraczy.

W tym roku również miałem taką wizytę zaplanowaną. I tak w sobotę, około godziny 13:00 pojawiliśmy się z Lubą w okolicach al. Politechniki. Pierwsze zdziwienie, Giełda po raz kolejny zmieniła miejsce. W poprzednich latach odbywała się w tzw. starej hali Expo (jeszcze wcześniej w „Pałacu Sportu”), a teraz znalazła się w nowej hali Expo. Według mnie zmiana iście kosmetyczna, gdyż powierzchnia wystawiennicza w zasadzie się nie zmieniła względem poprzedniej lokalizacji. Zresztą, mnie się zawsze najbardziej podobało jak Giełda była w „Pałacu Sportu”, ale obawiam się, że już nigdy tam nie powróci…

Zmiana miejsca zorganizowania Giełdy to jednak nie jedyna tegoroczna nowość organizacyjna. Po wejściu na salę gdzie rozstawieni byli sprzedawcy okazało się, że po raz pierwszy zdecydowano się na podzielenie sali i sprzedawców na dwie strefy, w jednej można było kupić antyki, winyle, stare plakaty i książki, bibeloty etc., natomiast w drugiej swoje stanowiska rozłożyli się ludzie z monetami, kapslami, przypinkami itp. Znalazło się też miejsce dla dwóch punktów gastronomicznych, które ulokowano przy jednej ze ścian i tak mniej więcej pomiędzy dwoma w/w strefami.


O pierwszej ze stref, nazwijmy ją „antycznej” w zasadzie nie mam co napisać, przeszliśmy się przez nią, przystanęliśmy przy kilku stoiskach i tyle. Przejdę więc od razu do strefy „kolekcjonerskiej”, zwłaszcza w zakresie stoisk z monetami. Po pierwsze, było ich dużo. Myślę, że ponad 80% wystawiających w tej części sali miała na stołach jakieś klasery bądź pudełka z monetami. Wydaje się więc że numizmatycy mieli w czym przebierać…

Ano właśnie nie, według mnie mimo obfitości wystawców to jednak specyfika i rodzaj sprzedawanych numizmatów był co najmniej taki sobie. Cóż, łódzka Giełda, tak jak zresztą wszystko, podlega pewnym trendom, modom i tym podobnym rzeczom. Tak jak kilka lat temu stoły uginały się pod kolekcjonerskimi sreberkami z NBP i zagranicy, tak teraz tylko kilku sprzedawców je miało. Niewiele też było walorów dla pasjonatów kupowania współczesnych monet ze świata, naliczyłem może dwa stoiska, które faktycznie miały szeroki i bogaty wybór z tej tematyki. Oczywiście na pozostałych też był jakiś tam wybór, ale ograniczał się raczej do monet RFN/NRD, Rosji, Francji i pozostałych demoludów. Zbierający monety np. z Afryki, czy Ameryki Południowej albo Oceanii nie mieli za bardzo w czym wybierać.

Chętni do kupienia literatury bądź akcesoriów też nie mieli za dużego wyboru. Wprawdzie jeśli chodzi o akcesoria to nie był aż taki problem, bo wystawiał się jeden z większych polskich dystrybutorów, o tyle publikacje numizmatyczne (nie, nie chodzi mi o katalogi monet polskich, które co roku są przez niektórych wydawane), w zasadzie można było kupić tylko na dwóch stoiskach.

Za to pasjonaci monet II RP oraz niemieckich i rosyjskich sreberek mieli zdecydowanie w czym przebierać. Tych monet było na kilogramy i przy kilku stoiskach słyszałem zażarte dyskusje czy jakaś sztuka to fals, czy nie (najśmieszniej wyglądało jak z trzech wystawców i dwóch kupujących oglądało pod lupami 2-złotówkę z 1924 lub 1925 roku, przekrzykując się na argumenty o piórach, włosach, kłosach i niedoskonałości w biciu – warto było posłuchać z boku). Sporo też było 2-złotówek GN (ale też nie tyle co kilka lat temu) oraz monet z PRL-u.

Z moich zainteresowań niestety kiła i mogiła. Sreber Franciszka Józefa I może i trochę było, ale stany fatalne. Pieniądz zastępczy – może łącznie dwadzieścia kilka sztuk u wszystkich sprzedających. Monety łódzkiego Getta, łącznie 5 sztuk (!) z cenami z kosmosu. Tak więc ostatecznie z Giełdy wyszedłem jedynie z 3 tomem "Warszawskiego Pamiętnika Numizmatycznego", który nabyłem na stoisku PTN-u (45 zł/sztuka, a nie jak na Allegro ;) ).

Może za rok będzie lepiej...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz